Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście Książka religijna już od 14,38 zł - od 14,38 zł, porównanie cen w 2 sklepach. Zobacz inne Religia, najtańsze i najlepsze oferty, Latem chętnie ruszamy w świat, by poznać nowe krajobrazy lub powrócić do tych, które już znamy. Odzyskujemy siły, gdy na różne sposoby pozostajemy w dialogu z otaczającą nas rzeczywistością. Czyż nie „dialogujemy” z tym, co poza nami, gdy oddychamy, jemy, pijemy, odkrywamy piękno przyrody albo użyteczność produktów ludzkiej myśli technicznej? Jezus przemówił tymi słowami: «Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem słodkie jest moje jarzmo, a moje brzemię lekkie». Mt 11, 28-30 Jak często chodzisz do … Czytaj dalej Przyjdźcie do Mnie Na wszystko mają czas, tylko nie mają czasu na to, aby przyjść do Mnie po łaski”. Jezus, Umiłowani, pragnie dawać się ludziom, a tylu nie chce Go przyjąć. Jezus pragnie leczyć ciała i dusze, a my wolimy pójść do szarlatanów, wróżbitów, czarnoksiężników i leczyć się swoimi metodami. Przyjdźcie i uczcie się ode mnie 14 Niedziela Zwykła – Rok A. Znajdziecie ukojenie dla dusz waszych (Mt 11,29) Cztery Ewangelie i Pisma o Jezusie Chrystusie, Bogu-Człowieku, zachowane do dziś, przekazują treść Jego nauczania. Z nich poznajemy też zdarzenia historyczne, jakie miały miejsce w małym zakątku „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a ja Was pokrzepię.” Ten ewangelijny cytat, którym posłużyli się braciszkowie z klasztoru Misjonarzy Świętej Rodziny w Kazimierzu Biskupim widniał na plakatach zapraszających wiernych do uczestnictwa we mszy świętej i modlitwie o uzdrowienie z gościnnym udziałem ojca Johna Bashobory. „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”. (Mt 11,28-30) Wyjaśnij, jak rozumiesz słowa Jezusa: "Przyjdzcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni, jesteście, a … Natychmiastowa odpowiedź na Twoje pytanie. Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie. £4.73 - Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy, żyjemy w czasach, w których wielu z nas pyta o sens życia i tęskni za pokojem, radością i miłością. vc4PLvJ. Artykuł ten jest częścią serii Czego Jezus żąda od świata na podstawie książki Johna Pipera o tym tytule. Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie (Mt 11:28).…stanął Jezus i głośno zawołał: Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije (J 7:37).Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie (J 6:35).Ale mimo to do mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot (J 5:40).A gdy to rzekł, zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź! I wyszedł umarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była owinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: rozwiążcie go i pozwólcie mu odejść (J 11:43–44). Kiedy człowiek upamięta się i doświadcza narodzenia na nowo, zmienia się jego postawa wobec Jezusa. Chrystus staje się wówczas centrum uwagi nawróconego i największym dobrem w jego życiu. Przed upamiętaniem i nowym narodzeniem setki innych rzeczy wydawały się ważniejsze i atrakcyjniejsze: zdrowie, rodzina, praca, przyjaciele, sport, muzyka, jedzenie, seks, hobby czy wypoczynek. Kiedy jednak Bóg dokonuje w człowieku radykalnej przemiany poprzez nowe narodzenie i upamiętanie, Pan Jezus staje się dla nas najcenniejszym skarbem. Jego jarzmo jest miłe, a brzemię lekkie Z tego też powodu żądanie przyjścia do Pana Jezusa nie jest uciążliwe. Oznacza ono przyjście do Tego, który stał się dla nas wszystkim. Jezus nie przyszedł na ten świat głównie po to, aby przynieść nową religię czy nowe prawo. On przyszedł po to, aby ofiarując siebie zapewnić nam wieczne szczęście i aby zrobić wszystko – aż do śmierci włącznie – co było konieczne dla usunięcia przeszkód do wiecznej radości w nim. „To wam powiedziałem, aby radość moja była w was i aby radość wasza była zupełna” (J 15:11). Kiedy Jezus domaga się od nas, abyśmy spełnili żądanie: „przyjdźcie do mnie”, to w gruncie rzeczy domaga się, abyśmy doświadczali życia, które najpełniej rozkoszuje się Panem i ogłasza Jezusa najwyższą wartością. Kiedy Pan Jezus przyglądał się religiom tego świata, w tym również ówczesnemu judaizmowi, widział ludzi utrudzonych ciężkimi brzemionami, które nosili dla zaskarbienia sobie łaski bóstwa, w które wierzyli. On jednak nie przyszedł po to, aby zastąpić brzemię ubłagania Boga innym ciężarem. On przyszedł, aby to brzemię ponieść samemu, a nas wzywa, byśmy przyszli do niego po odpoczynek. „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie” (Mt 11:28–30). Możemy mieć pewność, że przyjście do Jezusa wiąże się z jarzmem i noszeniem pewnego brzemienia. Gdyby tak nie było, wówczas Jezus nie żądałby niczego od nas. Jednak jarzmo Pana jest miłe, a jego brzemię słodkie. Jest pewne brzemię, ale nie jest nim Pan Jezus Być może jednak brzemię to nie jest tak miłe i lekkie, jak się powszechnie uważa. Pan Jezus powiedział też: „a ciasna jest brama i trudna droga, która prowadzi do życia” (Mt 7:14). Droga Pańska nie jest trudna dlatego, że Jezus jest bardzo wymagającym Panem, lecz dlatego, iż ten świat jest miejscem, w którym trudno radować się Bogiem ponad wszystko. Musimy stłumić w sobie samobójczą skłonność do rozkoszowania się bardziej innymi rzeczami, niż Bogiem (Mt 5:29–30). Oprócz tej grzesznej skłonności w nas, wielu ludzi złości to, że nie kochamy tego, co oni kochają. Dlatego też Pan Jezus ostrzegł: „będą (…) zabijać niektórych z was, i będziecie znienawidzeni przez wszystkich dla imienia mego” (Łk 21:16–17). Brzemieniem nie jest Pan Jezus. Kiedy przychodzimy do Pana, On uwalnia nas od naszych brzemion, zaspokaja naszą duszę i daje nam życie. „Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije” (J 7:37). Przyjść do Jezusa to przyjść po to, aby się napić. Woda, którą pijemy w społeczności z Jezusem, daje życie wieczne. „Ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu” (J 4:14). Żądanie, aby przyjść do Jezusa, jest żądaniem, aby przyjść do źródła życia i z niego pić. Pan Jezus nie poprzestaje na tym, aby nas zachęcić do posłuszeństwa symbolicznymi obrazami życiodajnej wody. On chce nas przyciągnąć do siebie także przy pomocy obietnic otrzymania chleba dającego życie. „Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie” (J 6:35). Pan Jezus jest chlebem z nieba – źródłem i esencją życia wiecznego (J 3:16). Z tego wynika, że żądanie przyjścia do Jezusa jest jak nawoływanie ojca, który zachęca swoje dziecko stojące w oknie płonącego mieszkania: „Skocz do mnie”. Albo jak żądanie bogatego, potężnego, przystojnego i wrażliwego małżonka, który woła do swojej niewiernej żony: „Wróć do domu!”. Albo jak żądanie grupy ratunkowej, która znajduje na pustyni osobę bliską śmierci z odwodnienia i mówi: „Wypij to!”. „Nie chcecie przyjść do mnie, aby mieć życie wieczne” Tragedią ludzi zaślepionych grzechem jest to, że nie chcą przyjść do Jezusa. Pan Jezus ubolewał nad swoim ludem: „Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie byli posłani, ileż to razy chciałem zgromadzić dzieci twoje, jak kokosz zgromadza pisklęta swoje pod skrzydła, a nie chcieliście!” (Mt 23:37). „Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie; Ale mimo to do mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot” (J 5:39–40). Dlaczego ludzie nie przychodzą do Jezusa? Z jednej strony odpowiedź na to pytanie jest taka, że ludzie odmawiają przyjścia, czyli po prostu nie chcą przyjść. Niektórzy nazywają to decyzją wolnej woli, jednak Pan Jezus prawdopodobnie nazwałby to wyborem woli zniewolonej grzechem. „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu” (J 8:34). Pan Jezus powiedziałby, że ludzie nie przychodzą, ponieważ zniewala ich najwyższe upodobanie w innych rzeczach: „(…) światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, (…). Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości” (J 3:19–20). Jak to się dzieje, że mimo wszystko ludzie przychodzą do Pana, skoro wszyscy są zniewoleni grzechem i duchowo martwi (patrz Żądanie 1)? Pan Jezus odpowiedział, że Bóg w swoim wielkim miłosierdziu przezwycięża nasz opór i przyciąga nas do siebie: „Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec” (J 6:44). „Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli mu to nie jest dane od Ojca” (J 6:65). Bóg daje dar nowego narodzenia oraz upamiętania się i w ten sposób otwiera oczy ludzi duchowo ślepych na prawdę oraz piękno Pana Jezusa. Kiedy otrzymujemy ten dar, ustają wszelkie samobójcze opory i dopiero wówczas stajemy się ludźmi wolnymi. I jako rzeczywiście wyzwoleni z niewoli przychodzimy do Pana. „Łazarzu, wyjdź!” Pan Jezus przyszedł na świat, aby zebrać swoje owce z całego świata (J 11:52). Oddał swoje życie za nie i żąda, aby przyszły do niego. Płacze nad tymi, którzy nie chcą doń przyjść, jednak ich opór nie pokrzyżuje jego planów. On zbierze swój lud dla siebie. Pan Jezus przemawia jako suwerenny Bóg, kiedy mówi: „Mam i inne owce, które nie są z tej owczarni; również i te muszę przyprowadzić, i głosu mojego słuchać będą, i będzie jedna owczarnia i jeden pasterz” (J 10:16). On musi je przyprowadzić, a one będą słuchać jego głosu. Te inne owce przyjdą do Pana. Kiedy usłyszysz głos Pana Jezusa wołającego: „przyjdźcie do mnie”, wówczas módl się do Boga, aby otworzył ci oczy, abyś mógł zobaczyć Jezusa jako urzekająco prawdziwego i wspaniałego Pana. Módl się, abyś usłyszał nakaz, jaki usłyszał po swojej śmierci Łazarz. Pan Jezus „zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź! I wyszedł umarły…” (J 11:43–44). Kiedy przyjdziesz do Jezusa w taki właśnie sposób, nigdy nie przestaniesz dziękować Panu i uwielbiać go za jego suwerenną łaskę. Jest to fragment książki Czego Jezus żąda od świata. Możesz nabyć ją w księgarni FEWA. Kliknij tutaj, aby złożyć zamówienie. „Pójdźcie DO MNIE“ – powiedział Pan Jezus Chrystus, nie do kogokolwiek innego. Chciał nam powiedzieć: „To Ja jestem tym, który cię stworzył i wiem wszystko o tobie i twoich problemach. Znam twoje myśli od dawna i wiem nawet, co zamierzasz powiedzieć. Jestem tym, który zapłacił cenę za twoje zbawienie i jestem jedynym, który może cię zbawić i rozwiązać wszystkie twoje problemy. Nikt inny tego nie potrafi. Żaden starotestamentowy prorok ani nowotestamentowy apostoł nie może cię zbawić. Żaden święty ani nawet anioł nie może obiecać ci rozwiązania twoich problemów, ale dla mnie nie ma nic niemożliwego. Ja jestem Bogiem i Zbawicielem. Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni. Nieważn e, jaki utrudzony i zdesperowany jesteś i nieważne, jak ciężkie jest twoje brzemię, tylko przyjdź do mnie. Zaproszenie jest aktualne zarówno dla bogatych, jak i biednych, starych i młodych, mężczyzn i kobiet, chłopców i dziewcząt. Jest adresowane do tych „porządnych“ i do tych, którzy są zdeprawowani, zepsuci. Przyjdź do mnie z twymi problemami, czy są one finansowe, fizyczne, moralne czy małżeńskie. Przyjdź do mnie, jak uczyniło to wielu przed tobą, dlatego, że obiecałem: tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz (Ew. Jana 6,37). Ja przyszedłem, byś TY mógł mieć życie, i to obfite (Ew. Jana 10,10). Przyjdź teraz, nie zwlekaj. Przyjdź ze swoimi brzemionami – ja dam ci ukojenie, odpoczynek dla twej utrudzonej duszy, niespokojnego umysłu i dla twego smutnego serca. Ja zabiorę twój strach przed wieczną karą i dam ci pokój z Bogiem. Ja zamienię twój niepokój w pokój z Bogiem, który przewyższa wszelki rozum. Nie ma nic niemo żliwego dla mnie. Miłuję tych, którzy mnie miłują, a ci, którzy mnie szukają, znajdą mnie. Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, ponieważ: Ja jestem drogą i prawdą, i życiem (Ew. Jana 14,6)“. (C) Copyright „Dobry Zasiew“ 2013 Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni jesteście a Ja was pokrzepię (Mt 11. 23-30) Pan Jezus zaprasza nas do tego, abyśmy przychodzili do źródła, do Niego, ponieważ tylko On daje nam życie wieczne i sprawia, że mamy życie w sobie żyjąc już tu na ziemi. On przyszedł po to aby Prawo wypełnić Miłością. Wziął na siebie nasz grzech i naszą słabość i uświadomił że bardziej pragnie miłosierdzia niż ofiary, nie naszej „doskonałości” ale doskonalenia się w miłowaniu i przebaczaniu bliźnim, ponieważ wtedy będziemy podobni do Boga Ojca, którego zna „tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić” ( Mt. 11, 27). Jeżeli wrócilibyśmy do słów z poprzednich rozdziałów Ewangelii Mateusza, to zobaczylibyśmy jak wielka jest łaskawość Tego, który pragnie naszego szczęścia. Jezus uzdrawia paralityka, wypędza złe duchy, powołuje Mateusza. Wspólnym mianownikiem tych wszystkich wydarzeń jest przebaczenie, bezinteresowne przyjęcie grzesznika przez Jezusa, które sprawia, ze paralityk zaczyna chodzić, a Mateusz od razu idzie za Nim. Wystarczyło jedno spojrzenie i słowa: „Pójdź za Mną”. Mateusz nie zastanawia się ani chwili, idzie za Tym, który dostrzegł w nim „to” czego inni nawet nie zauważali. Jezus zaprasza i nas do tego byśmy odważnie przychodzili do Niego i przeglądali się w Jego oczach. Pragnie abyśmy zaufali Jego miłości i nosili w sercu słowa Boga, który zapewnia nas o tym, że jest świadom swoich planów wobec nas. Zamiarów pełnych pokoju, a nie zguby, by zapewnić nam przyszłość jakiej oczekujemy (Jr. 29,11-12). On zna nasze słabości, naszą nędzę i wszystkie myśli zanim pojawią się w naszym sercu. Przyjmuje nas bezwarunkowo i niczego nie musimy przed Nim udawać. On pragnie naszego szczęścia i chce nas pokrzepiać w naszej codzienności. Tylko osobista relacji z Jezusem może zaspokoić wszystkie potrzeby każdego człowieka, bo to właśnie On pragnie pokazać nam drogę do domu Boga Ojca, który miłuje wszystkie swoje dzieci i nikogo nie wyklucza, który pozwala poznać się tym, którzy mają ciche i pokorne serca. Jeżeli całą naszą nadzieję złożymy w Bogu zauważymy jak stopniowo w naszym życiu pojawi się pokój, którego świat dać nam nie może i zrozumiemy świętego Augustyna, który powiedział „Uczyniłeś nas dla Siebie, o Boże, i nasze serce nie znajdzie pokoju, dopóki nie spocznie w Tobie”. Gdybyśmy chcieli w jednym zdaniu streścić istotę chrześcijaństwa myślę, że świetnie by się do tego nadawała właśnie ta wypowiedź Jezusa: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.(Mt 11,28) To proste zdanie zawiera w sobie cały sens naszej wiary bo przecież chrześcijaństwo to nic innego jak podążanie za Jezusem. Warto jednak zadać sobie pytanie kim był ów syn cieśli przemierzający drogi Palestyny dwa tysiące lat temu? Wielu ludzi uważa go po dziś dzień za nauczyciela, filozofa o liberalnych poglądach, który starał się jakoś ucywilizować twarde i nierzadko okrutne prawa zwyczajowe tamtej epoki. Jest to myśl nawet i bardzo kusząca, niestety ma się nijak do prostej logiki. Otóż w tamtych czasach wędrownych nauczycieli było wielu, tak jak i filozofów o najróżniejszych poglądach od najbardziej radykalnych po łagodnych i wyrozumiałych. Pustynia roiła się od cudotwórców, uzdrawiaczy, samozwańczych proroków czy przywódców religijnych i żaden z nich nie został powieszony na drzewie. Ten wielobarwny korowód postaci tak charakterystyczny dla tamtych czasów nie wzbudzał w nikim aż tak wielkiego gniewu i strachu by upierano się tych ludzi skazywać na śmierć i to koniecznie w majestacie rzymskiego prawa. Cóż więc było takiego w Jezusie z Nazaretu, że doprowadził ówczesne elity żydowskiego narodu do takiego przerażenia, że zrobili wszystko by ów łagodny prorok i nauczyciel zginął na krzyżu? Otóż zarówno elity żydowskie jak i trochę później Rzymianie zrozumieli to czego niektórzy z nas nie rozumieją po dziś dzień, że chrześcijaństwo to powódź, która niepowstrzymana, w swoim radykalizmie burzy cały zastany porządek społeczny, kulturowy, obyczajowy, polityczny. Cały system znanych i zrozumiałych zachowań. Zmiana mentalna do której nawoływał Jezus, jest świetnie widoczna właśnie w tym zdaniu: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.(Mt 11,28) Przyjdźcie ze wszystkich narodów ziemi, ze wszystkich warstw i grup społecznych bez wyjątku, ze wszystkich zawodów bez różnicy, wykluczeni, wyalienowani, niedotykalni. Jezus mówił do celników, chorych fizycznie i psychicznie, nierządnic, złodziei, bandytów, nawet do tych którzy byli traktowani jako zajadli wrogowie. Radykalizm owego „wszyscy” najlepiej obrazują: powołanie na „apostoła narodów” drania, tępiciela młodego Kościoła Szawła, a przede wszystkim zdanie, które same w sobie było i zawsze pozostanie skandalem dla wszystkich tych którzy nie rozumieją czym jest chrześcijaństwo: Gdy przyszli na miejsce, zwane «Czaszką», ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią». (Łk 23 33-34) Kochać bliskich i przyjaciół potrafią i poganie, żadna to wielka sprawa ale żeby kochać prześladowców, żeby zrozumieć ten skandaliczny apel Jezusa z krzyża na to pogańska mentalność to za mało, pogański sposób myślenia tego nie ogarnia. Żeby iść za Jezusem trzeba zapomnieć o wszystkim czego uczono w domu, co wynikało z zastanej obyczajowości, mentalności trzeba wyjść z systemu określającego miejsce jednostki w społeczeństwie i określić się zupełnie na nowo. Do czasu przyjścia wiary byliśmy poddani pod straż Prawa i trzymani w zamknięciu aż do objawienia się wiary. 24 Tym sposobem Prawo stało się dla nas wychowawcą [który miał prowadzić] ku Chrystusowi, abyśmy z wiary uzyskali usprawiedliwienie. 25 Gdy jednak wiara nadeszła, już nie jesteśmy poddani wychowawcy 26 Wszyscy bowiem dzięki tej wierze jesteście synami Bożymi – w Chrystusie Jezusie. 27 Bo wy wszyscy, którzy zostaliście ochrzczeni w Chrystusie, przyoblekliście się w Chrystusa. 28 Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie. 29 Jeżeli zaś należycie do Chrystusa, to jesteście też potomstwem Abrahama i zgodnie z obietnicą – dziedzicami. (Gal 3 23-29) Starszyzna żydowska doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że ów Jezus to ktoś więcej jak tylko prorok, doskonale rozumieli, że przyjęcie jego nauki równało się z zagładą świata na którego straży, w ich mniemaniu, postawił ich czy jak kto woli – wybrał ich sam Bóg. Również Rzymianie szybko zrozumieli, że rozlewający się jak powódź po całym ówcześnie znanym świecie ruch, którego po raz pierwszy w Antiochii zaczęto nazywać „chrześcijaństwem”, to coś zdecydowanie bardziej niebezpiecznego niż kolejna żydowska sekta tak nie było, nie zwalczano by go z taką nieprzejednaną zajadłością. Jednakże młody Kościół nie tylko nie uległ brutalnym prześladowaniom ale rósł w siłę miał się coraz lepiej. Właśnie dla tego chwiejące się imperium postanowiło zmienić swoją taktykę wobec chrześcijaństwa, zamiast walczyć z powodzią siłą postanowiono zrobić to, co Rzymianom wychodziło doskonale: zbudować wielki akwedukt. Zamknąć szalejące wody powodzi w dającą się kontrolować i na dodatek jeszcze przynoszącą korzyści, bezpieczną rzekę. Uczynić ze skandalu chrześcijaństwa, religię państwową. Jak bardzo skuteczna okazała się ta metoda, a budowla trwała, widać po dziś dzień. Mimo heroicznych działań rozlicznych świętych i szaleńców bożych działających na przestrzeni wieków, nie udało się jej zniszczyć do czasów obecnych. Akwedukty stoją i ciągle powstrzymują powódź czyniąc z niej grzeczną i przewidywalną rzekę religii. Jeśli chcemy by w końcu Jezus zatriumfował w naszym życiu i w otaczającym nas świecie, naszym obowiązkiem jako chrześcijan, jest ową budowlę zburzyć całkowicie. Amen!

przyjdzcie do mnie wszyscy którzy